Miasto Odważnych Heiminów, 3 dzień miesiąca Onnotangu, roku 1114 OIDP
Drogi Pamiętniczku,
Zaczynam Cię pisać bo muszę
poćwiczyć kaligrafowanie. Miła pani, która zgodziła się poświęcić mi nieco
swego czasu i pomóc w rozwijaniu tej szlachetnej umiejętności, szybko zaczęła
bić mnie po łapach i poleciła więcej ćwiczyć, więc to robię.
Niehonorowy Wrogu,
Jeśli czytasz te słowa bez mojej
wiedzy, wiedz dwie rzeczy: po pierwsze jesteś psem bez czci, po drugie, nie
znajdziesz tu żadnych ważnych informacji więc nie trwoń swego czasu.
Dobrze, skoro wszystko mamy jasne
to mogę zacząć pisać. Ciężko mi się pisze bo mnie nieco ręce bolą L Sensei daje nam niezły
wycisk. Pewnie straszne krzyki dochodzą z naszego dojo podczas treningów, bo
ludzie zaczynaj gadać dziwne rzeczy. Że
podobno Yuzuha-sama złamała rękę jednemu z uczniów. Co za bzdury! Sensei nas
ciśnie, no ale bez przesady… Nie wiem czy cieszyć się czy płakać że inni mają o
nas dobrą opinię, bo jako uczniowie Yuzuhy, każdy z nas zabił demona, no
oczywiście oprócz tego, który rękę złamał… To się dziwnie składa, że demony też
ręce łamią zanim kogoś zabiją. Jakaś aluzja czy co…? Mi to w ogóle dostało się
dowodzenie wyprawą, która zabiła demona na przełęczy. I dzięki temu, że go
ubiłam, Sami wyzdrowiał, bo wcześniej był przeklęty przez to paskudztwo. I
dobrze, bo już miał prawie umrzeć. No tak po prawdzie to chyba blisko tego
było. Znowu… No bo toż przecie Sami… Jeśli przestanie się pakować w tarapaty,
wtedy dopiero zacznę się martwić…
Dobrze, że ludzie wiedzą, że
demony da się pokonać, bo znać, że się ich bardzo boją. Ktoś widział demona
niszczącego młyn dzień drogi od miasta. To ludzi przeraża. Wiedzą, że pomioty
cienia niszczą pola. Wszyscy boją się, że nastanie przez to głód bo nie będzie
wystarczająco dużo pól do obsiania. Zresztą, nie ma się co dziwić, że się boją
widma głodu, zwłaszcza tutaj.
Wiemy przecież, dlaczego nie ma
już psów w mieście… Podobno naprawdę grasuje tu inu bakemono, mściciel psich
dusz. Siostra kuzyna wujka służącego, Imomo, zarzeka się, że go widziała. Ale
pewnie gada tak bo jak wszyscy widzi, że w Mieście Odważnych Heiminów nie ma
już prawie innego inwentarza. Musi sobie to jakoś wytłumaczyć.
Ech, gdybyś to to był jedyny
problem. Wiele domów stoi pustych, w innych jeszcze gorzej, bo trupy znaleziono,
co gorsza, ponoć nadgryzione. Modlę się do dobrych duchów by to naprawdę była
tylko plotka… Trzeba będzie pogadać ze Starszym. Ludzie mówią, że znów zaczął
krewnych odwiedzać. Mam nadzieję, że wszystko w porządku… Muszę pogadać z
Kazuo…
Może doradzi mi też kogo poprosić
o pomoc w sprawie tej zawalonej kapliczki. Jeszcze tego trzeba, by ludzie bali
się chodzić po mieście, bo im się wydaje, że zaraz jakiś nie wiadomo jaki
rozgniewany duch ich napadnie bo nie ma już gdzie mieszkać, pff…
Dobrze, że chui goni wszystkich
do pracy, a przynajmniej wszyscy tak to odczuwają. Nie będą za dużo myśleć ani
się nudzić. Bo widać, że niektórzy nie mają co robić z nadmiarem energii.
Samurajowie się biją, jakiś Szumny się panoszy i rozprawia ze swoimi
dłużnikami… Biedni ludzie, boją się, że przez odsetki od swoich długów będą
musieli sprzedać córki, bo krowy się skończyły i nie mają czym ich karmić. Yyy,
córek, nie krów oczywiście… Kupcy też ceny ponoć podnoszą, to się wszystkim nie
dziwię, że się stresują.
Dobrze, że dla przeciwwagi mają
plotkę o naszym szlachetnym daimyo i jego rychłym przyjeździe. Może to im doda
nieco otuchy, tak, jak wizja Cesarskiego Błogosławieństwa, które miałoby
poratować biednych. Swoją drogą, ciekawa jestem kto zaczął gadać o przyjeździe
Akitomo-sama. Muszę to sprawdzić…
No nic, zasiedziałam się tu a
nagayari samo się nie porzuca. Zresztą, jak myślę o tym, że w Straży Granicznej
mają być maho, Jednorożce przybywają by nam pomóc a chui wyłapał maho w Mieście
na Rozdrożu <wielkie kleks> Koniec tego dobrego, idę zrobić komuś
krzywdę. Ciekawe, czy Sami już skończył swój trening…